Więc zacznijmy od tego, że...
Japończycy, z braku własnego systemu pisma, zapożyczyli takowe od Chińczyków (ok. 400-600 n.e.). Problem polega na tym, że – choć niektórych to może zdziwi – język japoński nijak się ma do chińskiego! Serio! Wynikły z tego niemałe kłopoty… na pewno dla dzisiejszych adeptów języka japońskiego...
Znaki chińskie to KANJI, właściwie podstawa (również dzisiejszego) pisma japońskiego. Wkrótce wymyślono jednak sylabariusz – HIRAGANĘ. Sylaby w hiraganie dodawano do kanji jako końcówki gramatyczne i partykuły.
Później (zapewne wraz z otwarciem się Japonii na zachód) hiragana dała początek podobnemu systemowi – KATAKANA, używanemu głównie do zapisu obcych wyrazów (nie-chińskich).
Tak więc mamy 3 zestawy znaków, i to całkiem okazałe. Hiragana i katakana operują na tych samych sylabach (szczegóły w następnym poście z cyklu "Trochę słów o..."), jeno inaczej wyglądają „literki” (nie pytajcie „po co to komu?” – nie mam pojęcia). Liczą po ok. 100 znaków, a w praktyce po 46 (no, teoretycznie 48…xD) unikalnych znaków z ich kombinacjami. Kanji z kolei operują na znaczeniach: słowach i morfemach. Większość takich znaków można odczytać na kilka różnych sposobów (dwóch rodzajów; w przybliżeniu „po chińsku/po japońsku”). Ileż jest tych znaków? – zapytasz. Nikt nie wie do końca, ale doliczono się pięćdziesięciu tysięcy…
Jesteś tam jeszcze, czy już zrezygnowałeś/aś?:)
Tak więc mamy 3 zestawy znaków, i to całkiem okazałe. Hiragana i katakana operują na tych samych sylabach (szczegóły w następnym poście z cyklu "Trochę słów o..."), jeno inaczej wyglądają „literki” (nie pytajcie „po co to komu?” – nie mam pojęcia). Liczą po ok. 100 znaków, a w praktyce po 46 (no, teoretycznie 48…xD) unikalnych znaków z ich kombinacjami. Kanji z kolei operują na znaczeniach: słowach i morfemach. Większość takich znaków można odczytać na kilka różnych sposobów (dwóch rodzajów; w przybliżeniu „po chińsku/po japońsku”). Ileż jest tych znaków? – zapytasz. Nikt nie wie do końca, ale doliczono się pięćdziesięciu tysięcy…
Jesteś tam jeszcze, czy już zrezygnowałeś/aś?:)
Bez obaw, mało który Japończyk (szczególnie młody) zna choć 10% tego.
Do tego dochodzi alfabet łaciński (np. do zagranicznych nazw własnych) i cyfry tzw. arabskie. Wszystkie te systemy pisma w liczbie pięciu stosowane są… naraz! Przez co normalny japoński tekst wygląda jak pomieszanie z poplątaniem. No ale nie dyskutujmy tu o estetyce…:P
Dobra nowina jest taka, że znasz już dwa z nich (skoro czytasz te słowa), a one wystarczą Ci do tego, aby nauczyć się mówić po japońsku! Chyba każdy kurs operuje zapisem rōmaji, ze słuchu też możesz sobie tak zapisywać. Ja tutaj też będę cały czas nieustannie pisała wszystko również w rōmaji. Więc jeśli chcesz tylko mówić, rozmawiać po japońsku – nie ma problemu! Nie poddasz się, prawda? :)
Jeśli jednak zapragniesz również czytać, pisać… Będzie potrzeba nieco więcej wysiłku. Musisz opanować oba sylabariusze i trochę kanji – im więcej, tym lepiej (szczegóły wkrótce)… Ale nie wszystko naraz!
Hiragana jest podstawą przy nauce. Tak zaczynają japońskie dzieci! Zresztą, tak naprawdę wszystko możesz zapisać hiraganą i każdy Japończyk to zrozumie :D... Jedynie przy czytaniu spotkasz się z kanji i katakaną, ale nie musisz od razu czytać japońskiej Wikipedii, nie umiejąc sklecić zdania po japońsku, prawda?
Plan jest taki: uczymy się hiragany, najpierw ćwiczymy pisanie znaków, a potem zapamiętujemy ich czytanie, ale na przykładach (a nie „wykuwamy”, bo to nudne), pisząc po prostu nowe zwroty tym pismem… i „samo wchodzi” kwestia max. kilku tygodni). To ważne, żeby kojarzyć znaki z konkretnymi słowami, łatwiej je wtedy zapamiętać. Po absolutnym opanowaniu hiragany uczymy się katakany, również powoli, na przykładach. W międzyczasie poznajemy kolejne kanji, ale dopiero, gdy poznamy wcześniej dane słowo. Gotowy/a?


Komentarze
Prześlij komentarz